Miłujcie ten sezon, bo możemy już nigdy czegoś takiego nie zobaczyć" - napisano w Red Issue, fanzinie Manchesteru United, w maju 1999 roku, po tym jak "Czerwone Diabły" zostały pierwszym angielskim zespołem, który zdobył The Treble, czyli wygrał Premiership, FA Cup oraz Puchar Europy.
Przez dziesięć miesięcy naród był zachwycony. Piłkarze czarowali swoją grą, przypominając kibicom, dlaczego pokochali futbol. To były niezapomniane mecze, o których fani będą opowiadać swoim dzieciom i wnukom. Każdy z nich może być dumny z tego, że był na trybunach podczas thrillera z Barceloną, półfinału z Arsenalem na Villa Park czy wspaniałej pogoni za Juventusem na Stadio delle Alpi. Nawet w spotkaniach z przeciętnymi Leicester na Filbert Street lub Nottingham Forest na City Ground "Czerwone Diabły" prezentowały najwyższą klasę.
"Jestem z nich dumny" - mówił menedżer
Alex Ferguson. - "Strzelić 128 goli i przegrać zaledwie cztery mecze w trakcie całego sezonu to znaczące osiągnięcie."
Wzmocnienia
Manchester United bez wątpienia zakończył sezon 1997/98 w cieniu Arsenalu Londyn. Gdy "Czerwone Diabły" nie mogły ustabilizować formy, piłkarze
Arsene'a Wengera wygrali dziesięć kolejnych spotkań i sięgnęli po tytuł mistrzowski, by później dołożyć jeszcze do tego FA Cup. Latem Alex Ferguson udał się na zakupy, by wzmocnić zespół za prawie 28 milionów funtów. Sprowadził
Jaapa Stama, mającego zastapić
Gary'ego Pallistera oraz szwedzkiego skrzydłowego
Jespera Blomqvista, którego zadaniem było odciążenie
Ryana Giggsa na lewej stronie pomocy. Trzecim zakupem Fergusona był napastnik Aston Villi,
Dwight Yorke. Ten ostatni transfer udało się zatwierdzić na dzień przed upływem terminu rejestracji piłkarzy do rozgrywek Ligi Mistrzów.
Dobrze wydane pieniądze
Dwight Yorke szybko przekonał do siebie kibiców
Przybycie Dwighta Yorke'a za 12,6 miliona funtów zostało przez fanów United przyjęte dość sceptycznie. Kibice mieli nadzieję, że uda się sprowadzić
Gabriela Batistutę lub
Marcelo Salasa. Yorke szerokim uśmiechem i 29 golami w pierwszym sezonie szybko jednak przekonał ich do siebie. Zakończył sezon jako najlepszy strzelec zarówno w Premiership, jak również w Champions League. Zaskoczenie kibiców wywołał również transfer Stama za 10,75 miliona funtów. Holender miał za sobą słabe występy w reprezentacji podczas finałów Mistrzostw Świata w 1998 roku. Dziesięć miesięcy później był już uznawany za jednego z najlepszych obrońców w Europie. Jego kolega z kadry narodowej
Edgar Davids stwierdził, że Stam to "potwór w ciele człowieka, z którym niewielu jest w stanie konkurować".
Zanim jednak nowi piłkarze wkomponowali się w zespół, Manchester United zanotował słaby start w nowym sezonie, zaledwie remisując kolejno z Leicester oraz West Ham United. Później przyszły zwycięstwa nad Charlton Athletic, Coventry i Liverpoolem na Old Trafford. W międzyczasie "Czerwone Diabły" zakwalifikowały się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, eliminując mistrza Polski, ŁKS Łódź.
We wrześniu koncern telewizyjny BSkyB podjął próbę kupna Manchesteru United za sumę 623 milionów funtów. Sprawę skierowano do rozpatrzenia w Urzędzie Antymonopolowym. W ankiecie przeprowadzonej przez Manchester Evening News aż 96% fanów opowiedziało się przeciwko tej transakcji.
Fantastyczny duet
Cole i
Yorke w sezonie 1998/99 strzelili aż 53 bramki
Alex Ferguson początkowo zdecydował się w ataku na parę Dwight Yorke -
Ole Gunnar Solskjaer. Gdy jednak na początku października szansę gry u boku reprezentanta Trynidadu i Tobago otrzymał
Andy Cole, okazało się, że właśnie rodzi się legenda fantastycznego duetu z Old Trafford. W sezonie 1998/99 zdobyli razem aż 53 bramki i natychmiast zostali okrzyknięci najbardziej zabójczą parą napastników w Europie. Jesienią obaj strzelali gole w zwycięskich potyczkach z Southampton, Wimbledonem, Broendby (dwukrotnie), Barceloną oraz Evertonem. Nazwisko każdego z tych piłkarzy na zawsze będzie przez fanów kojarzone z drugim z napastników.
Grupa śmierci
Manchester United po wspaniałych bojach, nie przegrywając żadnego spotkania wywalczył sobie jesienią awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. "Czerwone Diabły" strzeliły aż 20 goli, po drodze remisując 2:2 oraz 1:1 z Bayernem Monachium, deklasując Broendby Kopenhaga 6:2 i 5:0, a także tocząc legendarne już pojedynki z Barceloną - oba zakończone remisami 3:3. - "Pokazaliśmy, że prezentujemy odpowiednią postawę i posiadamy wiarę w to, że w tych rozgrywkach jesteśmy w stanie nawiązać walkę z każdym zespołem, na który trafimy" - mówił po wywalczeniu awansu Alex Ferguson.
Nieoczekiwane ubytki kadrowe
Peter Schmeichel stanowił ostoję defensywy
Koniec 1998 roku był jednym z najtrudniejszych momentów tego sezonu. Dnia 12 listopada
Peter Schmeichel ogłosił, że po zakończeniu sezonu odchodzi z klubu. W grudniu
Brian Kidd zaakceptował propozycję objęcia funkcji menedżera Blackburn Rovers. Z dnia na dzień Alex Ferguson pozostał bez swojego asystenta.
Trudno było nad tym zapanować. Manchester United wygrał zaledwie jedno z kolejnych dziewięciu spotkań. Kłopoty rodzinne sprawiły, że Fergusona zabrakło na ławce, gdy w grudniu "Czerwone Diabły" przegrały 2:3 na Old Trafford z Middlesbrough. To był jednak przełom. - "Musieliśmy wziąć się w garść" - stwierdził Szkot. To niesamowite, ale zespół do końca sezonu nie poniósł już żadnej porażki.
The Treble w sferze marzeń

Zgrany zespół okazał się kluczem do sukcesu
W nowy rok "Czerwone Diabły" weszły w świetnej formie, notując coraz wyższe rezultaty. Cztery gole piłkarze Manchesteru zaaplikowali West Ham, sześć razy trafiali w meczu z Leicester. Wręcz upokorzony został bramkarz Nottingham Forest, który musiał wyciągać piłkę z siatki aż ośmiokrotnie. Znakomita dyspozycja Cole'a i Yorke'a spowodowała, że Ole Gunnar Solskjaer musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Jego cztery trafienia w meczu z Forest pokazały jednak jak klasowym jest piłkarzem. Właśnie w meczu z Nottingham u boku Fergusona zadebiutował również nowy asystent, wykupiony z Derby County,
Steve McClaren.
Piłkarze Manchesteru United udanie zaprezentowali się również w FA Cup, w kolejnych rundach odprawiając z kwitkiem kolejno Middlesbrough, Liverpool oraz Fulham. - "Sposób, w jaki pokonaliśmy Liverpool dał nam wszystkim sporego kopa. Nigdy nie grałem w takim spotkaniu" - mówił po meczu Jaap Stam. Wiosną United toczyli boje o wszystko praktycznie w każdą środę i sobotę.
W Lidze Mistrzów "Czerwone Diabły" trafiły na niezwykle mocny zespół Interu Mediolan, w którym grali wtedy tacy piłkarze jak
Ronaldo,
Roberto Baggio,
Ivan Zamorano,
Javier Zanetti czy
Diego Simeone. To były kolejne przełomowe pojedynki dla losów całego sezonu. Piłkarze Manchesteru po raz kolejny potwierdzili, że mogą walczyć z każdym rywalem i pokonali mediolańczyków w dwumeczu 3:1.
Coraz częściej zaczęto mówić o The Treble. Angielska drużyna jeszcze nigdy nie zdobyła krajowego dubletu wraz z wygraniem Pucharu Europy. Bliski osiągnięcia tego był w 1977 roku Liverpool, ale nowoczesna piłka stawiała przed piłkarzami dużo większe wymagania.
Beckham Dzielny
Po meczu z Interem Mediolan
David Beckham wymienił się koszulkami z Diego Simeone. - "To moja mama wymyśliła, żebym zamienił się z koszulką właśnie z Simeone" - przyznał wówczas. Na początku sezonu, po fatalnych dla "Becksa" finałach Mistrzostw Świata, gdzie został on wyrzucony z boiska w spotkaniu z Argentyną, piłkarz Manchesteru United stał się wrogiem numer 1 dla większości kibiców w Anglii. Pod koniec sezonu wielu z nich zupełnie zmieniło zdanie na temat młodego pomocnika, ceniąc jego odwagę i talent.
Po powrocie do kraju z Mistrzostw Świata David nie odwrócił się od fanów, ale zabrał się do ciężkiej pracy. Tydzień w tydzień zachwycał kibiców swoimi wyśmienitymi występami, a selekcjoner reprezentacji Anglii,
Kevin Keegan w jednej z wypowiedzi zaliczył go nawet do trójki najlepszych zawodników w Europie.
Kanonier Giggs

Bramka
Ryana Giggsa przeszła do historii angielskiego futbolu
W FA Cup "Czerwone Diabły", by dostać się do finału tych rozgrywek musiały powtarzać mecze kolejno z Chelsea Londyn oraz z Arsenalem. W półfinałowym pojedynku z "Kanonierami" na Villa Park moment geniuszu zaprezentował
Ryan Giggs. Walijczyk przeprowadził jedną z najbardziej widowiskowych akcji w historii futbolu i przypieczętował awans Manchesteru United. Tydzień później piłkarze Fergusona rozegrali kolejny heroiczny bój. Tym razem w Champions League, a przeciwnikiem był Juventus Turyn.
Po dwóch golach
Filippo Inzaghiego wydawało się, że "Czerwone Diabły" nie zdołają się podnieść. Piłkarze Alexa Fergusona odwrócili jednak losy meczu i prowadzeni przez
Roy'a Keane'a wyciągnęli wynik na 3:2. - "Spotkaliśmy na swojej drodze dużo lepszy zespół od strony taktycznej. Byłem zaskoczony tym, że United potrafią grać w ten sposób" - komentował po meczu porażkę swojego zespołu trener
Carlo Ancelotti. "Keano" w sezonie 1998/99 powrócił do gry po poważnej kontuzji i potwierdził, że jest liderem tej drużyny. Nawet sam Ferguson przyznał w jednym z wywiadów, iż nigdy nie zdawał sobie sprawy jak wspaniałym piłkarzem jest Roy.
W międzyczasie Ministerstwo ds. Handlu i Przemysłu podjęło decyzję i nie wyraziło zgody na przejęcie Manchesteru United przez koncern BSkyB.
Tytuł wraca na swoje miejsce

Tytuł mistrzowski Manchester zapewnił sobie dopiero w ostatnim meczu sezonu
Piłkarze Arsenalu Londyn, obrońcy tytułu mistrzowskiego, również grali świetnie i aż do ostatniej kolejki "Kanonierzy" szli "łeb w łeb" z "Czerwonymi Diabłami". Oba zespoły mogły pochwalić się taką samą liczbą punktów, jak również identycznym stosunkiem bramek. W ostatniej kolejce gracze z Highbury niespodziewanie przegrali jednak z Leeds. Oznaczało to, że Manchester United stanie przed wielką szansą na triumf w Premiership. Rywalem był Tottenham Hotspur. "Koguty" objęły prowadzenie w tym meczu, ale później dominował już Manchester. Bramki Davida Beckhama i Andy'ego Cole'a zapewniły wygraną 2:1 i ostatecznie zwycięstwo w Premiership - piąte w ciągu ostatnich siedmiu lat. - "Zdobycie tytułu na oczach naszych własnych fanów w ostatnim dniu sezonu to marzenie, na którego spełnienie czekałem aż 13 lat" - mówił Alex Ferguson.
Po raz trzeci w podwójnej koronie

Do potrójnej korony brakowało już tylko jednego frofeum
Następnie "Czerwone Diabły" zmierzyły się w finale FA Cup z prowadzonym przez
Ruuda Gullita, Newcastle United. "Sroki" nie stawiły jednak wielkiego oporu. Już w 10 minucie na prowadzenie Manchester wyprowadził
Teddy Sheringham, a w drugiej połowie wynik meczu na 2:0 ustalił
Paul Scholes. - "Razem gramy coś, co nazywam futbolem calypso. To rodzaj otwartej gry, która niesie ze sobą wiele przyjemności" - przyznawał Andy Cole. Manchester United sięgnął po The Double po raz trzeci w ciągu sześciu ostatnich sezonów.
Dwa dni później piłkarze w fantastycznych nastrojach i pełni optymizmu odlecieli do Barcelony na najważniejszy mecz od 31 lat.
W obliczu porażki

Gol
Mario Baslera z 6 minuty przekreślał szanse MU
"Czerwone Diabły" rozpoczęły jednak spotkanie z Bayernem Monachium bardzo nerwowo i już w 6 minucie gola z rzutu wolnego strzelił
Mario Basler. Piłkarze Manchesteru nie potrafili uchwycić odpowiedniego rytmu gry i byli zdecydowanie słabsi od niemieckiej drużyny. Dwukrotnie uśmiechnęło się do nich szczęście, gdy w słupek i poprzeczkę trafili
Mehmet Scholl oraz
Carsten Jancker. Gdy zegar wskazywał 90 minutę, wydawało się, że już jest po wszystkim. Arbiter techniczny uniósł tablicę i pokazał kibicom, że doliczone zostaną dodatkowe trzy minuty. Alex Ferguson w duchu oswoił się już chyba z myślą, że tym razem się nie uda, a prezydent UEFA,
Lennart Johansson opuścił już swoje stałe miejsce, by przygotować się do wręczenia Pucharu Europy piłkarzom Bayernu.
A jednak!

Ostatecznie to
Alex Ferguson mógł wznieść w górę Puchar Europy
Do końca meczu pozostała zaledwie minuta doliczonego czasu gry, gdy Manchester wywalczył rzut rożny. Piłkę dośrodkował David Beckham, a gracze Bayernu zdołali wybić ją jedynie tuż przed pole karne. Z woleja uderzył Giggs, na linii strzału znalazł się jeszcze Teddy Sheringham, który zmienił nieznacznie kierunek lotu piłki i skierował ją do siatki!
Oliver Kahn był bezradny.
Piłkarze z Bawarii jeszcze dobrze nie ochłonęli, a "Czerwone Diabły" znów miały korner i znów wrzucał piłkę "Becks". Tym razem trafiła ona na głowę Sheringhama, a następnie spadła wprost pod nogi Ole Gunnara Solskjaera. Norweg z bliskiej odległości wpakował ją pod poprzeczkę! - "Widziałem już, że puchar jest przystrojony barwami Bayernu. Zaledwie dwie minuty później były na nim nasze barwy!" - krzyczał David Beckham.
Manchester United ponownie został zdobywcą Pucharu Europy... po 31 latach...
"Wiele mówiło się przed meczem o symbolice. Czułem, że coś w tym jest." - przyznał po meczu Ferguson. - "Mecz odbywał się w 90 rocznicę urodzin
Matta Busby'ego. Graliśmy z drużyną z Monachium, a wszyscy wiemy, co oznacza ta nazwa dla Manchesteru United. Miałem nadzieję, że będzie to miało znaczenie... Modliłem się o to. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że to musi mieć jakiś wpływ na przebieg zdarzeń. Największe znaczenie miał jednak duch walki, który nie zginął w drużynie. Oni się nie poddali, bo po prostu nie wiedzieli, jak to się robi. Menedżer może przez cały dzień mówić piłkarzom o taktyce, lecz jeśli zawodnicy nie będą potrafili uwolnić bestii, która w nich tkwi, to cała praca trenera pójdzie na marne. Moi zawodnicy mieli w sobie tę bestię i w odpowiednim momencie potrafili to wykorzystać. Ludzie nigdy nie zapomną o tej drużynie. Mój zwycięski zespół z 1994 roku miał w sobie mentalną siłę i wiarę w siebie, ale ta ekipa jest najlepsza w historii. Udowodnili to... Już teraz są legendami..."